Może też tak masz, że nie wiesz gdzie ucieka Ci ten czas. W końcu jeszcze nie tak dawno skończyłeś szkołę średnią, a tu dzieci sąsiadów mówią do Ciebie dzień dobry i zwracają się per Pan.
Czas to jedyna rzecz, której nie da się kupić. Jedynie co możemy to dobrze go rozdzielać na ważne rzeczy. A nie jest to niestety łatwe.
Pożeracze czasu
Kiedyś Reed Hastings, CEO Netflixa, zapytany co jest ich największą konkurencją odpowiedział, że… sen. Jest mnóstwo usług, które rywalizują o naszą uwagę, bo to realnie przekłada się na ich zysk.
Dlatego z tyloma pokusami może być naprawdę ciężko zrobić coś konkretnego. Do tego mnóstwo powiadomień z naszych telefonów z appek, które też walczą o uwagę.
Z tego powodu jakiś czas temu przestałem zaglądać na Facebooka czy Instagrama. To ostatnie szczególnie skutecznie przeszkadza w realizacji mojego planu – wydania mojego kursu. Ale wkrótce tam wrócę z ciekawymi i wartościowymi materiałami – cierpliwości 🙂
Duże cele = dużo czasu
W sumie to da się płynąć z prądem, bo to łatwe i przyjemne – w końcu zostało to zaprojektowane przez grupę psychologów behawioralnych na podstawie dostępnych badań. Jesteśmy naprawdę nieźle rozpracowani i jeśli mówisz, że to na Ciebie nie działa to paradoksalnie może działać nawet bardziej (też kiedyś tak myślałem o sobie w stosunku do reklam).
Jeśli jednak coś Cię “swędzi” w środku i masz wyrzuty, że nie zajmujesz się ważnym dla Ciebie projektem to może tak jak ja potrzebujesz potrzebujesz podjąć kolejną próbę. Moje doświadczenia z ostatnich miesięcy uświadomiły mi, że duże projekty wymagają duuużo czasu. Nie da się zrobić czegoś naprawdę wartościowego w dzień, tydzień czy nawet miesiąc.
Taki kurs na przykład, który tworzę zajął mi obecnie mi ponad 420 godzin (konkretnej pracy kiedy siedzę i tworzę). Skąd to wiem?
Liczby Ci prawdę powiedzą
Od kilku miesięcy loguję każdą godzinę pracy w narzędziu Trackr. To dopiero uświadomiło jak ważna jest każda godzina, której NIE przeznaczam na mój projekt. Kiedyś mogłem się oszukiwać, że mam inne ważne zajęcia, ale teraz nie mogę się kłócić z własnymi danymi.
“Prawda Cię wyzwoli, ale najpierw wkurzy” – w moim wypadku raczej zmusiła mnie do zmiany podejścia. Do tej pory odmówiłem już prowadzenia wielu szkoleń i odrzuciłem kilka propozycji współpracy. Sprawdziłem to na przykładzie już prowadzonych w trakcie, że te godziny oddalają mnie od ukończenia realizacji mojego projektu. Jednocześnie doświadczam na własnej skórze efektu kosztu utraconych korzyści “opportunity cost”). Teraz muszę świadomie walczyć z poczuciem straty kalkulując, że takie 3 dni szkolenia to realne 18 godzin (rzadko loguję więcej niż 6 godzin realnej pracy dziennie), które mógłbym użyć do popchnięcia projektu. Nie licząc poszczególnych godzin, które przeciekają przez palce na social media i inne.
Wiele razy już zaczynałem – nadszedł czas, aby zacząć kończyć.
Pisanie newsletterów też loguję – średnio zajmuje mi to 90 minut ciągłej pracy.