Skip to content

Jeśli czytasz mój newsletter od jakiegoś już czasu to wiesz, że obok technicznych tematów pojawiają się u mnie też tzw. tematy “miękkie”.
To dlatego, że rozwój w stronę eksperta wiąże się nie tylko z umiejętnościami twardymi, ale idzie w parze z rozwojem pozatechnicznych aspektów naszej kariery.

Początek roku to tradycyjne postanowienia noworoczne. Może to wynika z naszego przywiązania do liczb i dat, a może faktycznie jest to wyraz naszej potrzeby zmiany czegoś. Dzisiaj podzielę się moimi przemyśleniami na ten temat.

Czy postanowienia działają?

Według mnie każda szansa na podjęcie działań jest warta. Niech to będzie nawet i taka trochę wymuszona cyklem zmiany daty w kalendarzu.
To może być nowe otwarcie i kolejne podejście do nękającej nas potrzeby, ale tym razem z bagażem nowych doświadczeń zdobytych w ostatnich 12 miesiącach.
Może też mamy nową motywację związaną ze zdarzeniami niezależnymi od nas. Może los sprawił, że dostaliśmy kopniaka (np. koniec projektu, redukcja zatrudnienia w firmie, nowy irytujący szef/szefowa) lub mocniej pragniemy TEJ zmiany (zmiana pracy, większe zarobki, szacunek “na dzielni” itp.).

Jak dotrzymać postanowień bez wysiłku?

Nie wiem. Poważnie – nie znalazłem cudownej metody i to prawdopodobnie dlatego, że… jej po prostu nie ma!
Z pewnością zobaczysz teraz dużo reklam o tym jak “wystarczy zrobić XYZ, aby …”, ale może już wiesz, że będzie wymagany wysiłek.
Nasz mózg ma jedno zadanie – pomóc nam przetrwać. To w myśl zasady “działa – nie ruszaj”.
Stąd ciężko jest nam się zmusić, bo musimy walczyć z tym naturalnym stanem inercji. A mózg da nam mnóstwo “racjonalnych” wymówek dlaczego ta inercja nie jest taka zła.
Dlatego czasem trzeba uwierzyć, że to nie będzie trudne, aby oszukać mózg i ruszyć do przodu. I może faktycznie te zapewnienia w reklamach siłowni i innych metod na zmianę mogą pomóc nam przekonać się do wykonania tego pierwszego i jakże ważnego, małego kroku.

Statystyki są przeciwko nam

Według tych statystyk tylko 6% osób zostaje przy swoich noworocznych postanowieniach. Ja z kolei słyszałem o tym, że styczeń jest miesiącem, gdzie siłownie przeżywają oblężenie tzw. “postanowień noworocznych”. Podobno około 20% z takich osób zostaje na siłowni faktycznie na dłużej.
Nie są to porywające liczby. Ale wiesz co? Lepsze te 6% czy 20% niż narzekanie, że i tak się nie uda. Bo może być tak, że to nie pierwsze podejście tych osób, które wytrwały. Możliwe, że kilka lub kilkanaście razy odpuszczały. Ale nie tym razem. Tym razem znalazły siłę i motywację do wytrwania.

Ale najważniejsze to…

… próbować, próbować i wciąż próbować. Jak nie tym razem to kolejnym. Obserwować co poszło nie tak i kolejnym razem zmieniać.

Ja podchodziłem do moich projektów (m.in. przygotowanie kursu, systematyczne pisanie newslettera) wiele razy. Czasem zatrzymywałem się tylko na myśleniu o tym. Innym razem skupiałem się na idealnych narzędziach, bo walczyłem z wewnętrznym perfekcjonistą.
Wielokrotnie znajdowałem wymówki, aby się poddać i tak faktycznie robiłem. Aż do czasu, gdy postawiłem na swoim, nie poddałem się wątpliwościom i inercji – zacząłem działać.

Mi pomogło jedno postanowienie (i przestawienie w głowie) – cokolwiek robię jest dla mnie lekcją. Nawet jeśli nie osiągnę celu to dlatego, że nie byłem gotowy.
Czasem nie dowiozę czegoś już nigdy, bo się dowiedziałem w trakcie, że nie jest to dla mnie już ważne. Czasem dowiaduję się czegoś o sobie co pozwala mi zmienić cel lub metody dotarcia do niego.  

Wszystko jest lekcją. Dlatego warto próbować i dawać sobie przyzwolenie na błądzenie. Ważne, aby próbować, obserwować i dostosowywać pod siebie.